Raz na bardzo wytworny raut u księżnej pani Gdy na stół właśnie wjeżdżał peklowany zając, Przyszedł rotmistrz wraz z koniem, a obaj pijani, I stanęli pośrodku, ordynarnie czkając.
Zbledli dostojni goście. Księżnej pani babcia Padła, jakby dotknęła elektrycznych kabli, A rotmistrz stał, i tylko macał się po rapciach, Szukając najwyraźniej swojej wiernej szabli...
Jakoś znalazł i wyjął. Błysnęło straszliwie, Rotmistrz przez figle zaczął robić w meblach dziurki Poczem stanął przed księżną i rzekł bełkotliwie: - Pani mi s-swego czasu odmówiłaś c...córki?
Tu aluzyjnie rąbnął klingą po marmurze, Ciachnął dwakroć na odlew, wąs stryjowi ostrzygł, Dziadkowi wepchnął w usta tłuste udko kurze, A księżna wyjąkała: - Nie ja ... to nieboszczyk
Mój mąż był nieprzychylny zamierzeniom pańskim, Ale ja nie żywiłam niechęci do pana ... I przerwała, albowiem spity koń ułański Z infantylną ufnością wlazł jej na kolana
I zasnął ... Zasię księżna, aczkolwiek w opałach Poczuła, że jej w oku łza się nagle kręci, Bo ów siwy, chrapiący w jej objęciach wałach Przypominał żywo jej męża, świętej pamięci,
Więc załkała, zaś szwagier, dostojny senator, Wyrzucił z oka monokl jednym drgnięciem powiek i powiedział: - Znajdziemy jakąś radę na to, Rotmistrzu, wszak pan jesteś honorowy człowiek,
Schowaj szablę do pochwy! A rotmistrz posapał, Ale schował, i obaj wdali się w konszachty... Oto jak zwykle kończył się słomiany zapał, I jak bezpłodne były poczynania szlachty!!! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|