Ach, ileż huku, stuku, Oraz sensacja jaka! Coś wyrosło w ogródku Bazylego Dreptaka! Poprzednio nic nie rosło Oprócz pewnej jaszczurki, Paru pokrzyw i ostów Oraz Dreptaka córki,
Co rosła jak zwariowana (jak ta młodzież dzisiejsza) I miała o, takie kolana, A takie o te, zresztą mniejsza... Aż tu nagle w sobotę Coś wyrosło pod płotem, Ni to pies, ni to koza, Ni krokodyl, ni brzoza,
Listeczki rozwija, Pączki wypuściło, O Jezu, Maryja, Po co nam to było? Przyszedł jeden naukowiec: - To jest coś w rodzaju owiec, Tyle, że z korzeniem! Przyszedł ksiądz Chudzielak,
Niedługo zabawił, Zainkasował śmierdziela I to coś pobłogosławił. Przyleciał z ulicy Komendant dzielnicy, Sprawdzić czy to nie są Obcy najemnicy, Personalny głosem rzewnym
Spytał się Dreptaka mile: - Nie macie wy, Dreptak, krewnych, Dajmy na to w Chile? Przyjechała świekra Dupersztym Euforia I z miejsca orzekła: - To wszystko przez Ormian! Przywieźli w trzy pary taczek
Mózg elektronowy, Gdy przypatrzył się biedaczek, Dostał bólu głowy, Łyknął pięć proszków, Pogryzł się z psem, Pomyślał troszku I wrzasnął: - Wiem! To nie żadna kasza,
Ani nie abstrakcja, Tylko to jest nasza Ciasna, ale własna Mała stabilizacja! Juhu! Tu Dreptak z wyrazem smutku Ozwał się żałośnie: - Co za gleba w tym ogródku! Człowiek sieje, a bez skutku, Wciąż n i e t o mu rośnie... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|