W miłym parku, wśród szmeru liści Gwarzą sobie dwaj oportuniści. Ruch Oporu jakoś im się wyśliznął, Więc się bawią w Ruch Oportunizmu. Pachnie lipa i grządka petunii, Dziatwa wraca od pierwszej komunii,
Obu panom się ten nastrój udziela: - Ta ze świeczką to moja Hela! Mają drogę otwartą do nieba, Bo i składki popłacone, gdzie trzeba, I życzliwy stosunek do świata, I nadzieję na małego fiata,
I nie lubią dżezu i perkusji, I głos zawsze zabierają w dyskusji, I chadzają na czyny społeczne, I zerkają na dziewczyny wszeteczne, I ich droga jest taka wygodna, Że pożyją sobie dużo dłużej od nas.
Zaś gdy umrą - ksiądz przemówi i dyrektor, Ktoś powoła ich w najwyższy sektor. Ni to Darwin, ni to znów Bóg-Ojciec Powie do nich: - Jedźcie i się pójcie! Wina będą tam gruzińsko-szampańskie, A zakąski amerykańskie,
Kraby chińskie, cytryny greckie, A kelnerki absolutnie szwedzkie. I odbędzie się cyrkowy program, I grać będzie odpowiedni organ, I zazdrościć będą ci z prawicy, Bo w ich raju nudno jak w świetlicy.
Tych z lewicy też to rozsierdzi, Bo nie mają życia po śmierci. Zaś oportunistom zagra cytra I dostaną na twarz po pół litra, Ale wkrótce kombinować zaczną oba, Że znów trzeba by się komuś przypodobać.
W związku z czym już wkrótce dookoła Zabrzmi ryk bolesny archanioła, Ryk straszliwy jak łoskot lawiny: - Łolaboga!!!!! Bez wazeliny?????!!!!! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|