Prawdziwa przyjaźń w świecie równa jest dziś zeru Ostatni znam jej przykład w republice Peru. Żył tam Klechu, kum Lecha i kum Klecha, Lechu, Co z jedną Polą chcieli dopuścić się grzechu.
Nie ustaliwszy wszakże przecyzyjnych reguł, Kto z nich pierwszy ma uszczknąć upragniony szczegół, Tylko obydwaj na raz pchali się nachalnie, Zamiast na zmianę babkę wydupczyć kulturalnie.
- Puść mnie - wyrzęził Klechu. - bom już dość wiekowy I chciałbym jak najprędzej mieć ten problem z głowy. - Tyś wątły - Lechu na to. - wyglądasz tak smętnie Idź zjedz coś, a ja tutaj dziewczę roznamiętnię.
- Ja to zrobię z charyzmą! - A ja szybciej zrobię! - Gdzie z tymi wąsami?! - Paluchy przy sobie Gdy się tak przepychali, zabrzmiał ryk szatański I z gąszczu wypadł mętny śmierdziel peruwiański,
Pierdzący tak zmyłkowo, że biorąc za lwa go, Obaj zwiali na czubek drzewa figo-fago. Zaś chytry bydlak dobrał się do panny Poli Wniosek: gdzie dwóm odbiło, tam trzeci... swawoli. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|