W nocy raz do panny Zyty wlazły oknem dwa bandyty. O mało nie padła trupem, bo jeden zwiał zaraz z łupem, A drugi, niejaki Czesław, przywiązał Zytę do krzesła, Pytał się, gdzie ma pieniądze i wołał: - Ja cię urządzę!
Ja cię - mówi - ty cholero zarąbię zaraz siekierą, Zadam ci męki okrutne i głowę nożem utnę! I - powiada - ja cię letko pokraję w kostkę żyletką ! niejedno zrobię świństwo, bo miałem trudne dzieciństwo!
Wreszcie westchną!: - Słuchaj Zyta... Jestem gentelman bandyta, Więc nim cię zarżnę, to jeszcze zgwałcę cię i cię zbeszczeszczę! To rzekłszy, schował żyletkę i sciągnął jedną skarpetkę, Lecz gdy tak się wystriptiział, to go złapał sierżant Miziak
Z piątego komisariatu i posadził go za kratu W szóstej celi od podwórka, a Zytę zwolnił ze sznurka. I zapytał się, czy ona nie została pokrzywdzona Oraz o co skargę wniesie na bandziora na procesie?
Na to nieszczęsna dziewczyna zrobiła się całkiem sina I odrzekła z oburzeniem: - Wniosę skargę o złamane przyrzeczenie!!! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|