Raz w pewnym wielkim biurze Na nadodrzańskich stepach Zasługi bardzo duże Miał jeden Maciej Dreptak
Co zrobił usprawnienie, Wynalazł nową metodę Więc wszyscy się cieszyli szalenie I chcieli mu dać nagrodę
Ale on się zaczął certować Szarpiąc wstydliwie gumki od podwiązek, - Za co - pytał - obywatele chcecie mnie premiować? - Ta żeż to - mówił - był mój obowiązek!
I rękami przecząco machał, A dyrektor mówił do niego: - No no, nie bądź pan taki skromniacha, To się panu należy, kolego
Całkiem serio zasłużył pan na to! A ten Dreptak pocałował go w nogę: - Pan dyrektor - krzyknął - to całkiem jak tato, Ale ja tej premii wziąć nie mogę,
Chociaż pan był łaskaw ją przyznać A mówiąc w taki sposób Chciał się świntuch dyrekcji podlizać I wyróżnić się wśród innych osób,
Ale trochę tej metody nadużył Bo zapierał się nogami przy kasie Aż dyrektor się strasznie wkurzył I jak wrzaśnie: - Bierz nagrodę, ty burasie!
A jak nie to w ogóle stąd szczeźniesz, Bo jak widzę ziółko z ciebie niezłe! - A nie wezmę! - A właśnie że weźmiesz! - A nie wezmę!
Tu dyrektor uspokoił się, Uśmiech mu zagościł w szlachetnych rysach, Rzekł: - Klawo, jak nie to nie I wykreślił tę nagrodę przy pomocy długopisa,
A ten durny Dreptak, z twarzą dziką Stanął, jakby się zamienił w słup soli... Nie wazelinujmy się przesadnie swym zwierzchnikom, Każdy nadmiar jest szkodliwy. I boli! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|