Czas nad głowami nam leci, Życie się do nas uśmiecha, Prostują się nasze dzieci Po naszych prastarych grzechach. Nie chcą nosić bagażu w swych workach, Otrząsają z siebie cały nadmiar Jak mój pies, co wylazłszy z bajorka Wszystkim wokół piegi dorabia. Rosną dzieci coraz owocniej, Coraz jaśniej, smukłej i szczupłej, Choć rodzice (przepraszam najmocniej) Byli raczej - spójrzmy w lustro - kurduple... Zacna Zuzia miała nogi jak łuki, Dobra była do ćwiczeń w nawiasach, A jej córka Kasia ma długie I prościutkie... Gdzieś plus minus do pasa. Pan profesor kiedyś na Tolu Referował teorię Darwina, I ten Tolo, typowy małpolud, Teraz syna ma cherubina. Wszystko wokół w pastelowych tonach, Zacierają się pozostałości Po tatarskich i kozackich zagonach, Fabrykantach policzkowych kości. Różnych epok miesza się scheda I typ bardzo udany wytwarza Z tych blond włosów po przystojnych Szwedach I z wigoru (Mamelucy Cesarza!). Jest w tym wszystkim jakiś optymizm, Że ci młodzi są ładni i zdrowi... Jeszcze trochę pokotłuje się, podymi I już wszyscy będą jednakowi. Wszyscy w dżinsach, w twarzowych swetrach... ...i tu mi się żal zrobiło raptem: Pokrak wprawdzie mieliśmy od metra, Ale za to co pokraka - to charakter!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.