Niebo się grzmotem rozsierdza, Chmura się dżdżami rozdeszcza. Nad Kłodzkiem złowieszcza twierdza, A w Kłodzku Beata złowieszcza.
Beata, piękna kelnerka Z oczami zemdlonej sarny Podaje duszone żeberka I bigos popularny.
I halibuta z sałatą I moskaliki w zalewie Somnambuliczna Beato, Ta gdzież to jest praca dla ciebie?
Podciągnij swe aspiracje, Beato o smaku papryki, Ja wezmę cię w delegację, Ja tobie zapewnię Duszniki! W Dusznikach deptaki i kwiaty Fryc Chopin tu był, Fryc der Grosse, Malutkie pensjonaty, Do których na rękach cię wniosę.
Zapłacę z miną lorda za pokój Ze wszystkich najlepszy. Jak będziesz mi chciała oddać Połowę, to później, po pierwszym...
Wieczorem prześliczni i srebrni Zjawimy się w nocnym barze, I kelner do nas podbiegnie, I spyta: - Co pani rozkaże?
A wtedy się cała rozgwieździsz, Roztęczysz, rozdźwięczysz się mile, I na tym kelnerze pojeździsz Jak rolnik na łysej kobyle.
I każesz mu podać kabaczki, I każesz mu podgrzać frytki, I przynieść i odnieść flaczki, I na kompot mu powiesz, że brzydki,
I na obrus powiesz, że brudny, I na chlebuś, że twardy jak skaleń. A wreszcie głosem przecudnym, Zażądasz książki zażaleń.
I, wyraźnie stawiając literki, Napiszesz: "Jedzenie - do kitu." A twoja dusza kelnerki Wespnie się wtedy do szczytów.
I odegra za fochy, za kpiny, I zakwitnie jak róża, jak dereń Beato, ozdobo Kotliny Kłodzkiej - - jedź ze w mną w teren. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|