Rosanno, jeszcze się namyśl, jeszcze się trochę zastanów, jak to się banalnie mówi, pozory bywają zwodnicze. Nie obdarzaj bez zastrzeżeń miłością jednego z kapitanów Asów i bohaterów Międzynarodowej Komunikacji Lotniczej.
Na razie wszystko jest cacy, ale co będzie potem? Potem się może okazać, że twój kapitan się wzrusza Na czeskich filmach, albo - powiedzmy - że ma nadkwasotę, Nuci tylko "Poemat" Fibicha, czyta tylko powieści Bunscha...
Lub będzie do ciebie mawiał "moja malutka świnko", Lub będzie marzył po nocach o swoim dalekim synku, Którego porzucił, przeczytawszy, że istnieje kompleks Edypa. Rosanno, nie brak ci przecież rozumu, ani fantazji,
Nie raz u nie dziesięć razy bywałaś zakochana, Wybierz się w długą podróż do Australii albo do Azji, Tam kupisz rzeźbiony młotek u plemiennego szamana. Tym młotkiem wybijesz sobie zdobywcę niebios z głowy,
Odsuniesz go na odległość skąd będzie wyglądał piękniej, By został tym, czym być winien - posągiem malachitowym Pozbawionym trawiennych kłopotów i innych przyziemnych pęknięć Przejdzie nad wami niejedna ulewa i zawierucha,
Ludzie polecą na Marsa i wymyślą antygrawitację, A wy... ba, ale ja gadam, a ty mnie wcale nie słuchasz. I chyba masz rację, Rosanno. Mimo wszystko - chyba masz rację. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|