Późną nocą mędrzec Archimedes Wyszedł z domu, zamknął cicho drzwi I przez miasto się udał per pedes Obliczając wartość liczby "Pi".
Pod bladymi znakami zodiaku, Pod księżycem błyszczącym wysoko Szedł uczony ulicami Syrakuz I powtarzał: Pi... pi razy oko...
Jedna z heter, wypuszczając gaszka, Tym "pi pi" się zdziwiła ogromnie I spytała: - Pan się bawi w ptaszka? Zamiast piszczeć, wstąp pan lepiej do mnie...
- A i owszem - odparł mędrzec - wstąpię... (z czego widać, że faktycznie był on mędrcem). Ona zaś mu przyrządziła kąpiel I kolację zrobiła naprędce.
Archimedes zrzucił chiton lniany, W starczą pierś się podrapał pazurkiem, Chwycił oddech i skoczył do wanny, Jakby pragnął zostać płetwonurkiem,
Po czym, głowę wystawiwszy łysą, Spytał, gładząc zarost szczeciniasty: - Jaki dzień dzisiaj mamy, huryso? - Pierwszy stycznia!
- A rok? - Dwieście dwunasty. - A to dziwne - krzyknął matematyk - Toż był dwieście trzynasty dopiero,
Czemu z każdym rokiem mniejsze daty? - A bo to jest czas przed naszą erą! - Prawda - szepnął mędrzec - zapomniałem, U nas lata na odwyrtkę płyną...
I w zadumie, okiem otępiałem Jął przyglądać się brudnym mydlinom... A wtem, nagle, jak cl nie da susa, Nic nie zważa, że woda zeń ścieka,
Na parkiecie stanął na nagusa I zakrzyknął: - Heureka! Heureka!!! Rzecz to dziwna i uwagi warta: W wodzie ciało wazy dziwnie mało,
Tyle mniej, ile wazy wyparta Woda przez to zanurzone ciało! Co stwierdziwszy, opuścił mieszkanie I powtarzał swój uczony banał.
I tak go przychwycili Rzymianie, Którzy wleźli do Syrakuz przez kanał. A wódz Rzymian się uśmiechał ironicznie I nie wierząc w naukowe wywody,
I chcąc sprawdzić tę rzecz empirycznie, Przebił starca i wrzucił do wody. Chlupnął mędrzec ugodzony włócznią, Wyparł wodę, choć już był bez czucia...
I zatkały pokolenia uczniów: - Jeszcze jedno prawo do wykucia!!! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|