Mój pra-pra-pra pod Somosierrą Zdobywał wąwóz, a z nim sławę. Wtedy wygraliśmy dwa: zero, A może i trzy: zero nawet?
Pra-pradziad w sześćdziesiątym trzecim Na patrol się kozacki nadział, Więc pra-prababcia wzięła dzieci, Żeby pozbierać pra-pradziadzia...
Mój tata w dziewięćset szesnastym, Kiedy w okopach tkwił z kolegą, Zobaczył dwóch aniołów jasnych, A między nimi Piłsudskiego.
Ja się bawiłem w konspirację, Dali mi kolta, sto nabojów, A jak wracałem na kolację - Mama płakała w przedpokoju.
Teraz mam syna, siedzę w chacie Lub słucham mów na akademiach: - Polska powstała w rezultacie O wiele poważniejszych przemian!
Bardzo mnie cieszy, że nauka Wniosek wysnuła już prawdziwy: - Zaważył tu ogólny układ, Nie żadne romantyczne zrywy!
Wtedy zazwyczaj za mną staje Tłum przodków, już nie tak dostojny: Pra-pra-pra wariat, pra-pra frajer, Tatko-histeryk z pierwszej wojny...
Mundury na nich postrzelano, Nikt im medali nie zawiesił, A wstyd im przy tem, że o rany, Bo mogli przecież żyć jak Czesi...
Słuchamy razem, jak pan docent Przerabia nas w swej publikacji, A jest w niej prawdy na sto procent, A za grosz nie ma zwykłej racji. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|