Wraca rycerz z Podhajec, Ran na nim co niemiara, Porąbał go Kitajec, Przebrany za Tatara. Urżnięta ręka, noga, Podziurawione ciało, Płacze żonka-nieboga: - Cóż mi z ciebie zostało?
O herrendum, o sacra, O straszliwa masakra, Hoc, hoc, hoc!
Ściągnął rycerz przyłbicę, Żona w krzyk: - O niebiosa! Trafili cię i w lice, Pozbawili cię nosa! Zdejmują mu napierśnik, Takoż obrażeń szereg: - Oj, biednyś ty nieszczęśnik - Brak ci czterech żeberek!
O herrendum, o sacra, O straszliwa masakra, Hoc, hoc, hoc!
Otwierają wytrychem Pancerz, a żona w ślozy: - Nawet mu ślepą kichę Wycięli bez narkozy! - Jęczy nieszczęsna białka: - Jak ty wyglądasz, dziadu? Nawet i po migdałkach Nie zostało ni śladu!
O herrendum, o sacra, O straszliwa masakra, Hoc, hoc, hoc!
Na koniec onej stypy Wierne dziewki i sługi Zdjęli z rycerza slipy Sporządzone z kolczugi. Wonczas zabrzmiał głos żony Już nie tak minorowy: - O, kiciuś nie zmęczony? Nieście go do alkowy!
O herrendum, o sacra, O straszliwa masakra, Hoc, hoc, hoc... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|