Zarzuciwszy na głowę od opończy połę, Skacząc po kałużach błotnych i sadzawkach, Wpadł do swojej sadyby patriarcha Noe I zawołał ze wstrętem: - Fu, paskudna mżawka!
Tutaj spojrzał badawczo po synach i córkach, Krzyknął: - Co tak siedzicie, powiedzcie coś, durnie, Może któryś z was słyszał, co mówiła Chmurka? A jeden z wnuków odrzekł: - Co ma być? Bezchmurnie.
Usłyszawszy odpowiedź tę, godną idioty, Noe w nagłej rozpaczy rzucił się na klęcznik, Ale zaraz się zerwał i rzecz: - Do roboty, Będziemy budowali dziesięciotysięcznik.
Tu rodzina struchlała, niczym stado owiec, Żona zaś jęła jęczeć, narzekać i biadać, Wołając: - On zwariował, on chce być stoczniowiec! Noe, idź do doktora i daj sobie zbadać.
Ale biblijny mędrzec nie dał się zbić z tropu I z pomocą siekiery, wśród stosów paździerzy, Ze snu zrezygnowawszy, z jadła i z urlopu, Zbudował jakieś takie coś jak Dar Młodzieży.
Powganiał tam zwierzęta, od słonia do mszycy I rodzinę, z wyjątkiem szwagra Ubermana, Wiec ten Uberman z krzykiem ganiał po ulicy, A Noe siedział w oknie i rąbał banana.
A tymczasem aniołki lały z nieba wodę I archanioły lały, i lali prorocy, I zrobiła się powódź, jak pod Wyszogrodem, I trwała przez czterdzieści i tyleż nocy.
Gdy zasię wody spadły, a po drzew koronach Spływało czarne błoto, świecąc w słońcu tłusto I gdy legła przed nimi ziemia wyludniona Pani Noe westchnęła: - Boże, jak tu pusto.
Ani z kim poplotkować, ani z kim się pobić. Co słysząc Noe chrząknął, splunął, zezuł buty, Uśmiechnął się i mruknął: - To sze da odrobić. Po czym skinął na żonę i wszedł do kajuty. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|