Rzecz to niezwykła w zasadzie, A nawet nadprzyrodzona: Tyle lat w jednym zakładzie Pracują on i ona,
Widują się tam codzień, Każde ma swe kłopoty, Pogwarzą o pogodzie, Cześć-cześć, i do roboty.....
Aż tu nagle, z jakąś chwilą sytuacja się zmienia: Przyjrzał się jej z profilu W półblaskach i półcieniach,
POdczas jakiejś odprawy Lub w stołówce to było..... I nagle - dziwne sprawy, I nagle - wielka miłość,
Już się nawzajem szukają Na przerwie śniadaniowej, O wczasy się pytają W Radzie Zakładowej,
Diabli wiedzą co jeszcze, (choć przwidzieć nietrudno) fakt że załoga szepce: - O, Dreptak z Trypućkówną!
- Wczoraj pryzniósł jej dalie! - I wiózł ją motocyklem! I tak dalej i dalej, Jak zawsze i jak zwykle,
Po ludzku i banalnie Jak w innych krajach świata, Ale - oryginalnie, Bo: Skąd po tylu latach?
Czemu nie osłupieli I nie zadrżeli czemu Wówczas, gdy się ujrzeli Pierwszy raz, dawno temu?
A teraz - ona blada, On - dużo więcej pali, A przecież stara kadra, No, więc na co czekali?
Nie wiem. Ale przypuszczam Że coś dziwnego chadza, Coś co ludzi podpuszcza, Coś co w pracy przeszkadza,
Coś co w życiu pomaga I ma dziwne działanie..... I w związku z tym się domagam Żeby to ująć w planie! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|