Dobrze ma doktor Kilder, Wszyscy mu biją brawo, Pewnie żyletką "Silver" Się goli, a ja - "Rawą".
Kieruje nim doktor Gillespie, Facet przy dużej forsie, A mój szef, doktor Pipciewski Każe mi się żyrować w ORS-ie.
Lecznica lecznicy nierówna, U Kildera się leczą kociaki, A do mnie Dreptakówna Przychodzi, że ma żylaki.
U niego - psychonerwice Alienacje, kompleksy Edypa, U mnie - Frączak złapał kłonicę I Kwiatkowskiemu przyrypał.
Ot, dziwna jest chorób podzielność Aż mnie to czasem wkurza, Tylko że u mnie śmiertelność Nie taka jakby duża...
(...)
Kręćcie u nas, też jest trochę ruchu Też byłby fajny dramat: - Pipciewski w nowym fartuchu. Pacjenci w czystych piżamach,
Ja robię dożylny zastrzyk, Siostra Marta w momencie mycia... Dla powiatu byłby honor i zaszczyt A film bylby taki więcej z życia... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|