Stoi kiosk, a przed kioskiem Walkowiak z Rosołowskim Piją z butelek piwo I dyskutują żywo.
A stoją jak trębacze, Jakby w sposób junacki Grali na trąbkach czaczę Względnie hejnał mariacki
Lewe dłonie na szelkach A prawe na butelkach. Ustalony porządek, I schemat już utarty - Lewa bada żołądek,
Prawa odmierza kwarty. Tymczasem ich zmysły Pracują w sposób ścisły Aż słychać przez naskórek Chrobot szarych komórek,
I spod nawisłych powiek Oko błyska rozumnie, Zaraz widać, że człowiek, A człowiek to brzmi dumnie
Zwłaszcza gdy podsłuchacie Jak dyskutują z mocą, Walkowiak: - No co bracie? Rosołowski: - A bo co?
Tu się uśmiechną do się Okrzykną pannę Helcię: - Panno Helciu, poprosiem Jeszcze raz po dubelcie! Mrok już ziemię ogarnia,
Słychać w krzakach wrzask koci, A w nich wre uczuć nadmiar Oraz nadmiar wilgoci. Et z wilgocią pół biedy, Można i na półpiętrze, Ale co począć, kiedy
Uczucia coraz większe? Więc już się jeden słania Drugi się wspina miętko, Po schodach do mieszkania Do żony, byle prędko!
Jak wysoko.... mój boże... Ręka za klamkę łapie... Homo sapiens? Być może Na razie homo sapie... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|