Gucio Dreptak przerwał pracę, wstchnął, wyszedł do ogrodu Znowu westchnął, bo się poczuł jakiś słaby i maleńki, A to tylko brzydkie niże nadciągały od zachodu Niosąc oprócz zmian ciśnienia różne stresy, łzy i lęki.
Gucio Dreptak swój żywopłot sekatorem wielkim strzyże, Ciacha, macha, bo ma stracha, że nie skończy z tym przed nocą, A z zachodu ciągną sznurem obrzydliwe, małe niże I już Gucio zamiast ciachać, z rezygnacją myśli: - Po co?
Stanął Gucio na trawniku, wzniósł zmartwione oczki w górę, Szarpnął rzadką swą fryzurę i pomyślał: - Matko Boska! Jadowite małe niże od zachodu ciągną sznurem, A na każdym, jak na koniu, jedzie jakaś podła troska!
Wszystko wokół zdrowe, nowe, i zielone, i ruchliwe Mamy więcej kalafiorów, tranzystorów i prodiży, Ale ciągną od zachodu małe niże obrzydliwe, A co będzie, gdy nade mną któryś taki niż się zniży?
I popatrzył Gucio Dreptak na sąsiadów, też Dreptaków, Co czytali, pracowali, spali, gnali za potrzebą, A nad nimi też te niże szły jak stada wrednych ptaków, Ale mało który Dreptak tak jak Gucio zerkał w niebo.
Więc pomyślał sobie Gucio: - skoro wszyscy tacy sami, To dlaczego mam żyć w trwodze na krawędzi paraliżu I od innych czemu bardziej mam przejmować się niżami, Które ciągną tu stadami, od zachodu, niż po niżu?
I to - mówiąc między nami - jest jedyna słuszna rada, Nie przejmować się, szczególnie gdy się na noc drzwi zatrzaśnie, Że paskudne, małe niże od zachodu ciągną w stadach, I że któryś może wybrać domek Gucia, lub twój właśnie... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|