Zwiedzam czasami muzea i naraz obłędna idea, I naraz powód do smutku - Spoglądam na stare pancerze I myślę: - Ci dawni rycerze To kupka liliputków!
Te rachityczne rączki, Te nóżki jak pajączki, Jeszcze wątlejsze niż moje, Te wklęsłe piersiowe klateczki I te chudziutkie dupeczki, Co się mieściły w te zbroje...
Wciąż nam po głowie się pęta Longinus Podbipięta, Piotr Włost wspaniały Polonus, Albo Zawisza Czarny, Też bardzo podobno mocarny... Ja nie wierzę, też pewnie był konus.
A jeśli nie byli potężni, To jakże mogli być mężni, Brać udział w bitwach, potyczkach? Toż wystarczyło w walce Ścisnąć takiego w dwa palce, By wyszła zeń biedna duszyczka...
Atoli historia nie kłamie - Wygraliśmy pod Płowcami, Pod Grunwaldem-śmy wlali wrogowi, Więc myślę, że oni po prostu Nie mieli być może wzrostu, Ale byli piekielnie nerwowi.
Jak ich co dobrze wkurzyło, To tylko się zakurzyło, Tak wypadali zza murów Ze zjeżonymi wąsami; Z wyszczerzonymi zębami Jak stado wściekłych kocurów.
A jeśli w takim razie Byli troszeczkę na gazie, I jeszcze ciupinkę głodni - Robili się straszni tacy, Że co najtężsi krzyżacy Wyskakiwali ze spodni.
...więc kiedy słyszę dziś lament Na polski nasz temperament I że przodkowie winni, To myślę w takiej chwili: - Ba, czy my byśmy dziś żyli, Jeśli oni by byli inni?
Dziś to się już tak nie gmatwa, Wyrosła nam nowa dziatwa, Taka sama jak szwedzka czy ruska. A jednak gdzieś, w głębi ducha, Podziwiam dzielnego malucha: Cholernego Polskiego Nerwuska. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|