Jest taki jeden kraj W którym panowie i panie Ledwie mają czas na to Żeby spać pić i jeść,
Ponieważ panuje tam zwyczaj, Że należy nieustannie Przeróżnym nieboszczykom Oddawać chwałę i cześć.
Ten stan doprowadzono Do absurdu i do nonsensu, Zaczęto coraz dobitniej Wyrażać swój żal i ból,
Wprzągnięto w to małe dzieci I starców którzy się trzęsą I wytworzono smutny, Przygnębiający kult.
Te dzieci kiedyś do szkoły Wesoło i chętnie biegły, Ale się coraz rzadziej Rozlega ich śmiech i pisk,
Bo muszą wkuwać wierszyki Ku czci szanownych poległych, A taki wierszyk się składa Z krwi, śmierci, ran oraz blizn.
A układają te wiersze Przeważnie stare panny Co się na wojnie nie znają I ranach ani w ząb,
Rozładowując w ten sposób Sny niewyżyte o rannych Których by mogły przewijać, A każdy chłop był jak dąb...
Włączają się w smutną zabawę Różne osoby i szczeble Reżyser film płodzi, a malarz Batalistyczny kicz,
Nieustannie trwają apele, Huczą po nocach werble, Na rogu każdej ulicy Dymi pochodnia lub znicz.
A ilość nieboszczyków Wciąż wzrasta w owym kraju, Bo ci którzy teraz są żywi - za trzydzieści lat, albo za trzy
Zgodnie z prawami natury Też zwolna powymierają I także zaczną milcząco Domagać się hołdów i czci.
I w rezultacie owego Przyrostu i przesycenia Żywoty całych pokoleń Upłyną wśród wspomnień i łez
I nieprędko się zorientują Kolejne pokolenia Że ich spojrzenia na życie Wykrzywia cmentarny zez.
A przecież ci, co polegli, Unieśli pod martwą powieką Wesoły i jasny obraz, I ruch w tym obrazie i blask,
I właśnie po to ginęli, By następcom było łatwo i lekko, A następcy unieśli ich z ziemi I na barkach dźwigają jak głaz. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|