Wiosna idzie, będą zmiany duże, Wkrótce ptaszki zaćwierkają na sosnach, Nawet w szarym zadymionym biurze, Domyślono się, iż idzie wiosna.
Wprawdzie w biurze nie widać słońca, Wprawdzie wszyscy toną w drukach i w druczkach, Ale wczoraj obsypało gońca, Ale dzisiaj odmarzła spłuczka
I bluznęła z szumem jak kaskada, Aż naczelnik wyleciał z zebrania. A w tym samym czasie w szufladach Jęły cicho zakwitać podania
Jak murawa górska, na zielono, Ze starości, bo je dawno złożono! A na widok tej namiastki trawki Ciepło w sercach zrobiło się wszystkim.
Urzędnicy zdjęli zarękawki I spojrzeli na maszynistki. Maszynistki się okryły rumieńcem I zepsuły w roztargnieniu maszyny,
A głównemu księgowemu tak zadrżały ręce, Że przekroczył fundusz na nadgodziny, Ale zaraz podjął decyzję męską, Nie pozwolił, by przygniotła go troska,
I w piśmie do centrali wytłumaczył ten cały bałagan żywiołową klęską, Której na imię "Wiosna". Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|