Na miedzy, za wiatrakiem Gdy noc zapadła dżdżysta, Kurkowiak z Fabisiakiem Spotkali ancychrysta.
Ancychryst był pci żeńskiej, W odzieży był szatańskiej, Urody był diabelskiej A postawy był pańskiej,
Światopogląd miał letki, Nie był bynajmniej płaski, Brakowało mu hetki, Pętelki i zatrzaski,
Nie wierzył w świętą Klarę I świętego Anzelma, I w innych świętych parę, I w ogóle był szelma.
Mówił że tak dla zdrowia Na miedzy sobie przysiadł, Więc osłupiał Kurkowiak, Więc zbaraniał Fabisiak,
I wprost nie byli w stanie Podjąć żadnej decyzji Czy dać znać do plebanii, Czy może do milicji?
Kurkowiak, bardziej cwany Chciał sprawdzić w sposób chytry Z czego jest zbudowany Taki dany ancychryst?
Lecz że już był wiekowy Więc niewiele potrafił, Zrobił się fioletowy I zaraz szlag go trafił,
I wszystkich tak przeraził, Że - gdy już był pogrzebion - Nawet ksiądz się wyraził Że to zarządzenie niebios,
Odtąd w zimie i w lecie Coś huka w ciemnym gaju.... To inni, zacni kmiecie Ancychrysta szukają,
Co był zły, miał płeć żeńską, I w powietrzu się rozwiał, Bo też chcą śmierć męczeńską Ponieść.... Tak jak Kurkowiak!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.