O czym marzy co roku wiosną Pan stworzenia, postępu chorąży? Jakie w nim dylematy rosną, Co nurtuje go? Co go drąży?
Czy kariera mu widzi się wielka W dyplomacji, że jest konsulem W szapoklaku, fraku i szelkach, Że angielski zna, i że wogóle...?
Czy też duma że jest naukowcem Co wynalazł gazowy skobel Albo z krową skrzyżował owcę, I ktoś dzwoni: - Hallo! Tu Nobel!
Może sobie w myślach przedstawia Że się wybił, że obniżył koszta, Lub że dostał Nagrodę Wrocławia Za sam wygląd i za całokształt?
Że jest bardzo znanym chirurgiem Ma nóż, kleszcze i inne kawałki I że jedzie własnym wartburgiem Ministrowi wyrżnąć migdałki?
Albo może że Samosierra, Że kartacze stadami, jak ptaki, A on, prawdaż, jako generał, A on, prawdaż: - Za mną, chłopaki!
Czy rakieta ewewntualnie, Gra orkiestra, w słońcu kosmodrom, Ktoś przemawia doń pryncypialnie Ciut od rzeczy, żeśwa nad Odrą?
Względnie saloon, banda przy barze, A barmana właśnie zabito, A on wchodzi, i patrzy im w twarze A w kaburze ma taaaakie kopyto...
Gdy zapytać, to każdy opowie Jakieś szczytne-ambitne łamańce, Ale mówiąc między nami, panowie, To na wiosnę każdy marzy o Mańce... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|