Żył raz mnich, co zbieraczem był ikon Dnia jednego wydał gromki ryk on, Rzucił klasztor z tym rykiem I się został górnikiem Co przekraczał stale dzienny wykon.
Żył raz pewien chłop na Dolnym Śląsku Co nie spełniał swoich obowiązków Tylko chadzał na bale, I za to raz szakale Pozjadały go kąsek po kąsku
Nieuczciwy sprzedawca w komisie Brał zbyt dużą należność za misie Nylonowe, a za to Wpadł do beczki z sałatą I tam nogi połamały mu się.
Pewien autor przepięknej symfonii Stał się raz właścicielem "Panonii" I świecąc sobie świeczką Odkręcił w baku wieczko (...)
Pewien młody badacz od kolegi Wypożyczył wóz na cztery biegi I świecąc sobie świeczką Odkręcił w baku wieczko Wskutek czego zamienił się w piegi.
Był raz jeden chłopaczek z Kleciny Co się nie mógł nauczyć łaciny Aż nauczył się naraz Gdy kolega kawalarz Dał mu wódki z domieszką benzyny.
Posłał jeden miłośnik opery Primadonnie dwa szwajcarskie sery, Poczem trzy pierwsze rzędy Uciekały w te pędy Przekraczając dźwiękowe bariery
Jeden facet zaczął nocną porą wołać głośno że widzi znak Zorro, I przykro było ujrzeć Jak go żona wraz z wujciem I z babunią grubą lagą piorą.
Raz na Krzykach tuż koło remizy Dwaj bandyci robili sriptizy, Lecz nie sobie, przechodniom! A całą odzież spodnią Ładowali do dużej walizy.
W poniedziałek odkryto na Hubach Nielegalny dział produkcji rubach Luźnych, względnie z wycięciem Co cieszyły się wzięciem Na prywatkach, pogrzebach i ślubach.
Administrator Adam admirował Annę Która przyszła by zgłosić swą zatkaną wannę, Stąd od dnia ślubu czują i Adam i Ania Atawistyczną ansę do ablucjowania.
Buszował był Benedykt bezowocnie w biurze Bo pragnął w swój życiorys wnieść zmiany nieduże, Ale stróż nocny słysząc że gdzieś trzeszczy dykta Bagnetem bardzo bęcnął w biodro Benedykta.
Całował cwaną Cesię celowniczy coraz Pragnąc jej swoich uczuć wyrazić iloraz, Ale zginęli szybko i lekko jak muszki Cisnąc ciałami cyngiel cesarskej Car-puszki.
Drwił dekadencki Dyzio z dramatów Dygata Choć ów powieści pisze nie żadne dramata, Wreszcie zeźlony Dygat krzyknąwszy - psiajucha! Dodusił w Dyziu dublem dekadencji ducha.
Eksmitował Edmunda do Ełka Eustachy Bo Edmund rwał mu żonę pod szyldem gry w szachy. Co słysząc, owa żona zemdlała pośród zgiełku A erotoman Edmund eksplodował w Ełku Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|