Raz jesienią, chyba w listopadzie, Kiedy świat stał się brudny jak szmatka Tata Dreptak ze swym synkiem Tadziem Wybrał się na grób Dreptaka - dziadka.
Był to sobie grobek jakich wiele, Wyrósł na nim powój, czy też rzepak Albo może jakieś inne ziele I pisało: Tu spoczywa Dreptak.
Brzydkie chmury goniły po niebie, Na cmentarzu było mało osób... Tata stanął i spojrzał przed siebie I za siebie - w bardzo dziwny sposób.
I zobaczył coś w rodzaju szlaku, Albo drogi, która była i będzie. Stały przy niej nagrobki Dreptaków, I Dreptaki stały przy nich wszędzie.
W każdej parce był mały i wielki, Wszyscy mieli miny frasobliwe, A na tacie się zatrzęsły szelki Bo znienacka się poczuł ogniwem.
Obraz zniknął, a oni zostali. Tata synka po główce pogładził I powiedział poprawiając mu szalik: - Żebyś mi się nie przeziębił Tadziu...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.