Bekwarku, z zazdrości spuchnij I nogi za pas weź - Oto jest pieśń o kuchni, Wysokich lotów pieśń!
Nad sadybami Słowian W dorzeczu Odry i Brdy Wicher historii, gdy powiał - Zapachy kuchenne z nim szły.
Piekły się w skalnych bratrurach Jesiotry, niedźwiedzie lub Udźce z łosia i tura, Jak również żubr, względnie bóbr.
Wrzucano do owej dziczyzny To brukiew, to pencak, to groch, A później - pęczki włoszczyzny (gdy Bona przywiozła ją z Włoch).
Pan Kolumb odkrył ziemniaczki, Car Iwan kabaczki nam dal, Gdy Henryk Walezjusz zjadł flaczki, To zaraz do Francji zwiał.
Batory się otruł rzodkiewką, Król Staś wydawał obiady, Horeszko czarną polewką Nakłonił Soplicę do zdrady.
Przez Polskę, gdy jechał, Suworow Do adiutantów rzekł swych: Ech, skolko zdzieś pomidorów, A skolko witamin w nich!
Stek, zrazy, pierogi, kołduny, Wędzonych kiełbas dym... Ułani jak jasne pieruny Walczyli po wikcie tym!
Nasz rodak popuszczał szelek (gdy nie stać go było na pas) I mawiał: - O, kuchnia Felek, To kuchnia w sam raz dla mas!
Dziś w kuchni też nie jest pusto, Lecz nudno, że niech ja zdechnę: - Poproszę schabowy z kapustą, Pół litra i "Słowo Powszechne"! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|