Zacni panowie, piękne panie, Młodzieży iurna y wesoła, To co się tu za moment stanie Być może was zabawić zdoła, Bowiem na deski tey podłogi Wyniydzie z czołem podniesionem Żaczyna lichy y ubogi Co był Franciszkiem zwan Villonem.
Poeta, we Francyey pierwszy Acz nie miał nawet własnych gatek, Lecz spłodził wielgą mnogość wierszy Y ieszcze większą mnogość dziatek. Żył krótko, lat trzydzieści z górą, W otchłań rozpusty wpadł najgłębszą, A miał niezwykle ostre pióro, Iak również kuśkę nienaytępszą.
Gdzie wam do niego, cni panowie! Cóż, że wypchane macie kiesy, Ieżeli wam się lęgą w głowie Alienacyie, fobie, stresy..... Co się porwiecie - to niewypał, Y setne poty na was biją..... O! Dużo lepiey od was rypał (swych wrogów szpadą) Franio Villon!
Buynie y szumnie żył w Paryżu Podobnym wonczas do Wrocławia: Też czasem nie dowieźli ryżu, Też fenol w wodzie się pojawiał, Takoż zagrażał mu agressor Takoż szły w górę ceny wieprzy, I takoż rządził nim professor (tylko że nasz jest dużo lepszy!)
Wnet spektakl słowa me potwierdzi, Słuchaicie! Cisza! Radzę szczyrze Niech nikt nie kaszla y nie pierdzi, Bo się wyciepie go za dźwirze Nieważne - ciecia, czy biskupa, Tak ladacznice, iak y damy..... Cóż stąd, że siedząc cierpnie pupa, Gdy serce rośnie? Zaczynamy!
Napróżno wśród waszego grona Szukam w sromocie y rozpaczy Kto by zastąpić mógł mógł Villona - Lew nie zasiada śród rogaczy! Poeci mierżą mnie spółcześni Te metaffory, y dystrakcye.... Iak w rytm ich anemiczney pieśni Sprawiać dziś paniom satyssfakcyę? Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|