W skromnej parafialnej sali ten mecz się rozegrał - Tadziu z Lechem w kosza grali No i Tadziu przegrał.
Cóż, przegrane nie są miłe, Żadna to uciecha.... Tadziu się obrócił tyłem, Wypiął się na Lecha.
A tymczasem wśród rejwachu, Z dziury pod balkonem Spuścił się po lianie Stachu machając ogonem.
Zjeżdża, śmieje się układnie, Gładki, szybki, żwawy.... Lada chwila piłkę skradnie I koniec zabawy.
Taki miły, taki dzielny, Twarz bez żadnej troski, Ni Carrington, ni Grobelny, Ni to Kaszpirowski,
Ni to peruwiańska lama, Ni to młody Breżniew... Lechu woła: - Tadziu sztama, Bo nas wszystkich zerżnie!
Tu - jak w dawnych, dobrych latach - Zagrali na zmyłkę, Zlali Czerwonego Brata, Zabrali mu piłkę.
- No! - rzekł Tadziu - Już nie może! Jego gwiazda zgasła! - Gwiazda zgasła - Lechu odrzekł - Ale w kosz nam nasrał... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|