W zakładach Emilii Plater Słynących z produkcji obcążek Wybrano Komisję-Matkę. Która jakoś nie chciała zajść w ciążę
Wciąż była Komisją-Panną, Wybory nie mogły się skończyć, A tu już robi się rano I słońce przez szyby się sączy,
A ta Komisja wciąż nie chce Jak jaka uparta kobieta, Chociaż sam prezes ją łechce I szeptem namawia Sekretarz,
I nawet Liga Kobiet Błaga ją w zgodnym chórze: - Niechże już pani to zrobi, Bo my tu w końcu umrzem!
Aż jak Dyrektor nie zaklnie (co mu się rzadko zdarza): - Komisji-Matki gdy zabraknie - Dać Dreptaka na Komisarza!
A Dreptak, który od wtorku Wprost marzył by zyskać władzę, Kryguje się: - Dyrektorku, Nie wiem czy sobie poradzę...
Tak mnie obarczać, pfe, brzydki... Tu spojrzał nań czułym okiem I zaczął się drapać w łydki I wogóle zaczął być kokiet,
Chichotał i wąchał kwiatki, Jak jaki stary idiota... Tak zamiast Komisji-Matki Powstał Komisarz-Ciota! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|