Bywał na szkierach północnych i na ryczących czterdziestkach Bił się w panamskiej tawernie, a kochał na wyspie Bali, Solą ze wszystkich mórz świata przesiąkła jego zydwestka Był wolny jak morski orzeł, aż wreszcie go schwytali.
I oto siedzi samotny, noc nad nim godziny przędzie, Pod czaszką się kłębi myśl zimna jak węgorz albo zaskroniec I usta szepczą bezwiednie: - Co teraz ze mną będzie? A jakiś głos odpowiada: - Nic już nie będzie. To koniec.
On, który był taki cwany, taki przebiegły i chytry, Że umiał przewidzieć swych wrogów ruchy i myśli najskrytsze Nawet gdy wypił uprzednio litr, ba, co mówię, dwa litry, Teraz powiada ze strachem: - Tego tu nie przechytrzę....
O, smutny to będzie widok, żałosny to będzie popis, Straszliwa to będzie hańba i wszystko się nagle zerwie... Trzykrotnie opadła mu ręka zbrojna w angielski długopis Na zmięty arkusz papieru o trupio-żółtej barwie...
Aż wreszcie zebrał się w sobie i łkanie zamarło mu w grdyce, I szepnął: - Trzeba do końca zachować postawę dzielną I zaczął wypełniać dokładnie, rubryka po rubryce Podstępną, piekielną, okropną - deklarację przewozowo-celną... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|