Wczoraj miałem taki atak nerek Że myślałem że się powieszę, Aż tu przychodzi mój sąsiad Zenon Ratlerek I się pyta czy się bardzo cieszę.
Mnie tak boli aż mnie diabli biorą Niby z czego mam się cieszyć, z czego? - A bo - mówi Ratlerek - nasz KS Piorun Wygrał z LZSem Kędziołki cztery do jednego.
- Nie obchodzi mnie to - mówię do Ratlerka A jemu aż odjęło mowę... Wyjął sporta, podejrzliwie zerka, W końcu pyta: - Pan może niezdrowy?
- A niezdrowy, bo mnie w brzuchu boli! Lecz on ciągle patrzy wzrokiem muła: - I nie cieszysz się pan z czterech goli, Z czego trzy strzelił osobiście Pakuła?
- Się nie cieszę! - Ba... on nie chce wierzyć! Ze zmieszaniem nos wysiąkał w chustkę... - Panie! - mówi - pan się musi cieszyć! Cztery jeden, taż to panie sukces!
- Może sobie być i osiem zero, Albo dziesięć i mistrzostwo świata! Wtedy on się rozeźlił dopiero: - Panie! Z kogo pan strugasz wariata?
Zdjął kapelusz, powiesił na haku, Zaczął bawić się moim krawatem: - Ze zwycięstwa się nie cieszysz ciapciaku? Taki z ciebie dobry obywatel?
- Panie - mówię - niech się pan wynosi, Bo zawołam milicję za chwilę! A Ratlerek padł na klęczki i prosi: - Niech się pan ucieszy chociaż tyle!
I pokazał na palcu tyciu-tyciu Taki ciupki, maluśki odcinek A że mnie akurat ból nie chwycił, Więc zrobiłem radośniejszą minę.
Wtedy on zaraz się rozweselił, Rozkwitł w oczach jak - powiedzmy - akacja. Ale im - powiada - zasunęli! - Gratuluję - powiadam - sensacja!
Pożegnaliśmy się jak przyjaciele, Ja się wziąłem do naprawy krawata, A promienny i radosny pan Ratlerek Pobiegł uradować resztę świata. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|