Jan Dezydery Dreptak zapoznał się kiedyś z Sartrem (znaczy nie osobiście, tylko z jego twórczością) I przeczytał że życie prawie nic nie jest warte, Ponieważ i tak zagłada wisi nad ludzkością.
Następnie przeczytał również Levi-Straussa (Którego snobi nazywają Levi-Sztrosem Chociaż jest Sztraus i pochodzi z okolic Buczacza) I zapłakał nad człowieczym losem,
Ponieważ tam wyczytał że nie ma dialektyki I wszystko się rozwija w sposób dowolny i dziki. Tu Dreptak sięgnął jeszcze do Schopenhauera Przeczytał "Die Welt als Wille und Vorstellung"
I zawołał głośno: - O cholera! Ta żeż to wszystko się dzieje bez celu! Ot lepiej się powieszę, po co przedłużać ten bezsens? I w samobójczych celach wydrapał się był na kredens,
Ażeby się powiesić na haku od obrazka Przy pomocy sznura elektrycznego oderżniętego od żelazka. Już sobie założył pętelkę, już miał się przenieść w zaświaty, Już wyobrażał sobie siebie sztywnego, strojnego w kwiaty.
A wtem nagle jak naraz nie wrzaśnie, jak nie zeskoczy na ziemię: Ot, byłbym się powiesił, a jutro mam dostać premię! Co rzekłszy wziął Levi-Straussa i buch przez okno na deptak, A stamtąd krzyk się podniósł: - Ożeż ty jakiś Dreptak!
Bo książka spadając, trafiła w sam środek kapelusza Jednego rozrabiakę, Superfajczaka Tymoteusza, Co widząc Dreptak się zaśmiał, na okiennej się oparł ramie I wrzasnął: - Ja ci jeszcze dołożę, ty jakiś chamie!
I dawaj w niego Sartrem i Schopenhauerem Arturem! ... i co za głupota twierdzić, że życie jest złe i ponure???? Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|