Chcąc zdobyć jakieś środki Na ściągnięcie zagraniczników, Sołtys gromady Grzmotki Urządził walki byków
Ściśle według hiszpańskich wzorów, A tamtejszy klub KS "Riviera" Miał mu spośród swoich seniorów Dostarczyć jakiegoś torrera.
No i dostarczył jednego Dreptaka, Zaś logika tej decyzji była prosta: Po pierwsze Dreptak był konus i pokraka, Po drugie nie wywiązał się z obowiązkowych dostaw,
Po trzecie bardzo ładną żonę w domu chował, Więc jakby go byk zadźgał, toby go nikt nie żałował, Nie wyłączając tej żony, Organisty oraz jeszcze paru innych gości.
... stoi Dreptak uzbrojony W nóż nie najlepszej jakości. Wójt gwizdnął, skrzypnęły zawiasy i z obory wypadł w mig Ogromny, krasy byk!!!
Rozpłodowiec, własność Kwiatkowskiego, Osobnik jurny i zdrowy, Któremu aż z województwa poznańskiego Przyprowadzano krowy.
Wyleciał, zaryknął czule, Zapewne przypuszczając, Że ujrzy jakąś krasulę A ujrzał coś ala zając.
Pokrytego wyliniałym włosem, Stojącego na krzywych nogach, Węszącego czerwonym nosem Oraz jęczącego: Łolaboga.
Byk, który nie jadł obiadu, Więc ze złości był w morderczym nastroju, Mruknął: - Dam ja ci, dziadu! - Zadarł ogon i pognał do boju.
Biedny Dreptak na kolana gruchnął, Bo sądził, że to ostatni jego dech, I ten dech by wydać - mocno chuchnął! Byk poniuchał ten oddech i zdechł.
Ot zupełnie nieoczekiwanie Przewrócił się do góry nogami. Próżno Kwiatkowski z trzema szwagrami Mu robili sztuczne oddychanie
Metodą usta - usta, A Kwiatkowska zawodziła jak płaczka: - Ludzie, Co stoita? Dyć się rusta, Ratujcie tego biedaczka!
Ale nikt się z pomocą nie kwapił, Wszyscy w krzyk: - Hej, kumie Dreptaku, Puść no farbę, gdzieś to się napił Takiego zacnego koniaku?
Co? Koniaku? - rzekł Dreptak. Ot, durak! Koniak nie ma takiej krzepy mocnej, To jest oryginalny amerykański denaturat Ze Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej!
Tu pokazał zebranym flaszkę, Zaś ludność wyciągając szyję I podziwiając prześlicznie wyrysowaną czaszkę, Mruczała: Holinder! Tam to się żyje!!!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.