Wiatr historii wieje szumno, Przyszłość za zakrętem - Wicuś betonuje gumno Portlandzkim cementem.
Kupił go trzydzieści worków, Rozmieszał go ładnie I tak od zeszłego wtorku Chlapie gdzie popadnie!
Wykończona już chałupa Z fasonem i szwunkiem, I podwórko jak skorupa I sraczyk jak bunkier!
Wszędzie twardo, nawet w szopie I w budzie dla psiska, Pies ma z tego płaskostopie I zadek w odciskach.
Skoczył Wicuś, patrzy dziwnie, Palcem w nosie wierci: - Co ja jeszcze tu usztywnię, Jak już wszystko fertig?
Wtem się puknął pięścią w głowę, Złapał kubeł, pędzel, I wybetonował krowę Po ostatni frędzel!
Potem wyszedł na swe pole, Przyjrzał mu się z boku: - Wybrukuję całą rolę - Będzie wreszcie spokój!
Nadbiegł ze wsi sierżant Miziak I czterech Dreptaków: - Wicuś, ty masz chyba hyzia, Lub trzeźwyś, biedaku`?
Na to Wicek, entuzjasta Betoniarskiej sztuki, Odrzekł: - Idźcie wy do miasta, Skubane nieuki!
Tam już nowe prądy dują, Nic się nie zieleni, Ludzie wszystko betonują, A przecie kształceni!
Tu dogonił własną żonę Co chciała zwiać szosą I piekielnym swym betonem Zrobił z baby posąg.
Babę zaś to zachwyciło I już nie kaprysi: - Pierwszy raz mi się zdarzyło Że mi cyc nie wisi!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.