Pradawnym czasom hołd i cześć, Tyle w nich krzepkiej mocy! Miał porwać dziewkę Dreptak-kneź W godzinę po północy.
Więc ubrał się w żelazny złom I siadł w kozackie czółno I na zegarek spojrzał on, A ten wskazywał północ!
Zepchnęli łódź na rwący prąd Kneziowi dwa wasale I oto kneź opuścił ląd I puścił się na fale.
I dzielnie z nurtem walczył chwat, Aż dnem o piasek szurnął, I spojrzał znów na cyferblat, A tam znów była północ...
Lecz oto zarżał w krzakach koń Ukryty tam przemyślnie - Kneź skoczył, chwycił cugle w dłoń I cwałem jak nie pryśnie!
I pędził tak przez dłuższy czas, Bo drogę miał okólną, A kiedy wreszcie z konia zlazł Zegar wskazywał północ...
Gdy zaś u zamku stanął bram, By porwać swą dzierlatkę, Nie zastał wcale panny tam, Tylko niedużą kartkę:
"Przemarzłam i chce mi się jeść, Znajdź sobie inną durną Panie spóźnialski! Buźka, cześć!" Kneź spojrzał - znowu północ.
Zaryczał Dreptak niczym lew Lub jak armatni wystrzał I pomknął tam, gdzie widniał sklep Starego zegarmistrza.
I wszedł i stanął chrobry mąż I pośród łez wyjąkał: - Dlaczego u mnie północ wciąż? - Bo to - rzekł mistrz - jest k o m p a s... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|