Jeden optyk mieszkał z synem A ten syn był synoptykiem I ten syn miał konkubinę Ożenioną z pewnym prykiem. Pryk okazem był sceptyka Jak po cichu mawiał optyk, A pryk mawiał do optyka Że sceptykiem jest synoptyk.
Raz objadłszy się papryką Poszedł w miasto syn z patykiem I zerwawszy z synoptyką Zajął się wyłącznie prykiem. Wtedy dwaj posterunkowi Przyskrzynili syna za to I donieśli optykowi: - Syn synoptyk tkwi za kratą!
Biedny optyk chcąc być z synkiem Nie rozmyślał ani szczypty, Tylko jął się skradać rynkiem By z muzeum ukraść tryptyk. Lecz gdy tryptyk kładł do kosza I czas tracił przy tryptyku, Nagle słyszy glos kustosza: - Tryptyk kradniesz, ty optyku???
Prokurator rozgryzł problem Bez sięgania do detali: Złapał skobel i tym skoblem Zamknął wszystkich w dużej sali. Siedzi optyk razem z prykiem, Konkubina i synoptyk, Oraz kustosz wraz z tryptykiem Tym, co go chciał ukraść optyk.
Wprawdzie kupy się nie trzyma przedstawiona tutaj fikcja I pointy wcale nima, Ale za to Jak bogato Się przedstawia nasza dykcja!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.