Zasypał powiat śnieg po pachy Wyje za oknem wicher - drań Brzęczą służbowych warszaw blachy Jak romantyczne dzwonki sań. W palce strzelając i wąs gryząc Który zachował kawy smak, Opieram się o telewizor kominka bowiem w domu brak. Dumam... wspominam swą Małgosię I jak mi ją poderwał gach A potem szybkich wódek osiem Wypijam z nocnej lampki słabej Po jej promyczku spełza wprost Żałosny cynobrowy diabeł Trzymając w zębach własny chwost Poczem z wyrazem szczerej troski Mówi, a głos mu z bólu drga: Biednyś ty, biedny, Rosołowski, Samotnyś bracie, jak i ja... Obydwaśmy niedocenieni, Obydwaj na posadach złych, Obu nas gnębią przełożeni, Taka a taka mamcia ich... Ja diabeł - a tyś człek ubogi, Podobniśmy jak z bratem brat, Obydwaj bowiem mamy rogi, Ja - dawno, a ty - od dwóch lat... I naszą smutną przyjaźń znaczy To łez - to wódek drobny ścieg, A za oknami wiatr sobaczy, A nad powiatem noc, i śnieg... I tylko młodość oraz dalsza, I bliżej wciąż się kłębi mgła, I ciszej dzwonią blachy warszaw I cynobrowy diabeł łka... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|