Ej, cały oddział się uśmiał, aż niektórzy wołali "Ojeja!", Gdy srogi wachmistrz Luśnia pochwycił Tuhajbeja... ... przepraszam, jego syna, mrucząc: - Aż ty burasie, Ty ześ, wredna gadzino, porwał nam panią Basię.
I chciałeś z nią figo-fago, aleś się wkopał w ambaras Coś ty jej uczynił, zgago, to my ci uczynim zaraz. Co rzekłszy na pal go nasadził, ustawił ten pal pionowo, Sumiaste wąsy przygładził, spojrzał i rzekł: - Prawidłowo.
Tu z okrutnego bandyty zaczęli drwić całą paczką, Że niby taki przebity jak rolmops wykałaczką, Że może na flet futerał zrobić się z niego uda, A on wciąż nie umierał i ziewał - U, ale nuda.
Potem się w konwersację wdał z kompanijnym kuchcikiem: - Hej, co tam na kolację? - Gorzałka i kaszka z mlikiem. Luśnia, widząc, ze coś nie klapuje, spytał z uszanowaniem: - Jak pan się właściwie czuje, wielce szanowny panie?
A ów cynik i deprawator odrzekł bez zająknięcia: - Jak się czuję? Jak izolator linii wysokiego napięcia. - Czy to pana nie boli w ogóle? - jęknął zaczny wachmistrz w zdumieniu. - Nie, my nie takie rzeczy w Stambule przerabiali na szkoleniu.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.