Wysoki Sądzie, cóż mogę powiedzieć na temat rodziny? Nie wiem, jak ma wyglądać rodzina dziennikarza... Moja - o, tam, o - siedzi i robi głupie miny. Ale ja też mam dość głupią, więc wcale się nie uskarżam. Jeżeli chodzi o żonę, to obrzuca mnie wyzwiskami Co trzy i pół tygodnia... jest wzorem regularności... A syn, jak ma się uczyć, to płacze rzewnymi łzami, A jak się cały ubrudzi, to wyłazi znienacka na gości. Jest także pewna kuzynka, dziewczyna raczej duża, Cokolwiek stuknięta na punkcie chłopców, filmów i samochodów. Jak czasem się zamyśli, to idąc - ściany wyburza, A jak raz klepnęła ciotkę, to ciotka zleciała ze schodów. W opowiadaniu kawałów jesteśmy raczej świntuchy, Niepotrzebnie gaz wypalamy i wyświecamy prąd, Lubimy się wszyscy przebierać w wygodne stare ciuchy I patrzeć, jak męczą się ludzie wystrojeni z okazji świąt. I co by tu jeszcze... a, jeszcze jest rudy pies, rasy kundel, Złodziej, karmiciel pięciuset - jak mówi sprzątaczka - pchłów. Jak lecę dokądś ze Staszkiem, to kręcimy nad domem rundę I myślę: - Dom, kurdebele, żeby tam być już znów... No bo co? Inni mają Bardotkę czy jakąś Dżinę, Samochody i tyle forsy, że nie wiedzą, gdzie ją położyć, A rodzina to tylko mnie ma, a ja mam tylko rodzinę, Więc bądź łaskaw, Wysoki Sądzie, i daj jeszcze trochę pożyć. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|