Młody, zadziorny Polaku, Nie szastaj się w lewo i w prawo, Bądź czyścicielem znaków Drogowych! To piękny zawód. Są w naszej ojczyźnie szlaki Rzucone wśród lasów i zbóż, Stoją na drogach znaki, Te znaki pokrywa kurz. Po co masz niszczyć nerki Wódką? Ty się zastanów! Kup sobie na raty dwie ścierki Z miękkiego, miłego barchanu, Każ cioci uszyć sakwojaż Z rypsu, bądź też z drelichu I ruszaj w daleki wojaż O pierwszym świcie, po cichu. Nikt pensji na szosach ci nie da Za oczyszczanie tablic, Ale nie grozi ci bieda, Nie wezmą cię, bracie, diabli. Czyściciel znaków sam nie wie, Skąd złotem sypnie mu świat: - Ot, na przydrożnym drzewie Rozwali się nagle czyjś fiat Lub z pięknej hispano-suizy Zrobi się brzydki wrak, A z wraka się sypną dewizy Pod twoje nogi, na szlak. ... wieczorem, zmęczony niezwykle Siądziesz na miedzy lub dróżce, Na chłopskie motocykle Patrząć, płonące w peluszce. I włożysz wygodne pantofle, W piżamę się ciepłą ubierzesz, I może upieczesz kartofle W jakimś sfajczonym skuterze. I uśmiech na twoje lica Wypełznie wolno i miękko I jakaś osmętnica Dotknie cię dobrą ręką. Wiedz, wiara przenosi góry, A koniec dzieło wieńczy! W powrocie do natury Zobacz swój cel młodzieńczy. Na rynku pracy jest ciasno, Pcha się łokciami wyż, Miej swoją specjalność włąsną, Nikt ci nie powie "A kysz". Bądź jako te ptaki Boże, Żyjące sytnie, błękitnie, Nie sieje to-to, nie orze, A proszę, kraj jakoś kwitnie... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|