Noc była groźna, grudniowa, śnieżna, noc identyczna jak owa, gdy szła dziewczynka ta z zapałkami, już wiecie, o której mowa. Tak, o tak.
W noc taką znalazł się na ulicy — jak to wyniknie nam z treści — zgubiony chłopiec, też z zapałkami, co lat miał chyba czterdzieści. Tak, to fakt.
Już trzecią noc on do domu wracał, bo jak wyskoczył na śledzia, stracił rachubę pieniędzy, czasu i gdzie dom jego, nie wiedział. Tak, to fakt.
Lecz choć się błąkał, to szedł wytrwale, bo żonie wrócić obiecał, i żeby znaleźć drogę do domu, co rusz zapałką przyświecał. Tak, to fakt.
Nasz chłopiec trafiłby z zapałkami do domu i przy tym świetle, lecz w paczce było zapałek tylko sześćdziesiąt cztery przeciętnie. Tak, to fakt.
Więc gdy go spotka kto, niech mu wręczy jedno pudełko choć małe, bo jakże ma on zdążyć na Święta po nocy i bez zapałek? Tak, to fakt.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.