Na posadzkę zapustnej sceny, Gdzie tańczyło-było wiele mask, Patrzyłem sam, jak wśród areny, Podziwiając raz słońca pierwo-brzask
I na jasnej woskiem zwierzchni szyb Kreślone obuwiem lekkim kręgi — Czarodziejskich jakoby pisań tryb Z ziemi do mnie mówił, jak z księgi.
Kwiatu listek, upuszczony tam, Papierową szepnął mi coś wargą, Wśród salonu pustego sam i sam; Rosa jemu i świt byłyż skargą?
Otworzyłem okna z drżeniem szkła, Że aż gmachem wstrzęsła moja siła: Z kandelabrów jedna spadła łza — Ale i ta jedna — z wosku była!
Kwiatu listek, upuszczony tam, Papierową szepnął mi coś wargą, Wśród salonu pustego sam i sam; Rosa jemu i świt byłyż skargą?
Otworzyłem okna z drżeniem szkła, Że aż gmachem wstrzęsła moja siła: Z kandelabrów jedna spadła łza — Ale i ta jedna — z wosku była!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.