Las przeciągnął szary grzbiet zmierzchu nastroszył szuwary szumiącym chłodem przez sosen zielone poddasze wsiąkały złote promienie w wodę
Zaparowały szyby Jeziora w oczach Twych smutek rybą plusnął miasto schowało ulice pod nocy dziurawe sukno
Dni kilka ledwie wczoraj jeziora rozbite lustro cisza odjazdu leży na bomie i śpiąca przy brzegu łódka
Lipcowy tydzień tęsknotą mnie zatruł żagle w kajucie i dłonie złożone Jutro przewrócę ostatnią stronę wspólnoty związanej na czas wiania wiatru Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|