Jarał ojciec Jarał ja Jaraliśmy obydwa Jarał ojciec Jarał ja Jaraliśmy obydwa
Raczej już nie daję w gaz Oficjalnie, jakiś czas Już nie palę wcale, gdyż Żona mnie zamienia w spiż I zapewne w związku z tym Ja jak marnotrawny syn Co to wczoraj był na dnie A dziś po pysku klepią mnie
Zły los pode mną jednak ryje wciąż jak wąż Jak szpieg, jak wróg, a może jakiś kret Bo w kiblu pływa jak zdechła ryba Niezatapialny pet
Spuszczam więc wodę siódmy raz Wiążę mu do szyi głaz A on nieczuły na ten mord Znów macierzysty wita port Więc raczej już nie daję w gaz I oficjalnie jakiś czas Nie palę wcale, gdyż psia mać O wizerunek trzeba dbać
Zły los pode mną jednak ryje wciąż jak wąż Jak szpieg, jak wróg, a może jakiś kret Bo w kiblu pływa jak zdechła ryba Niezatapialny pet
Jarał ojciec Jarał ja Jaraliśmy obydwa Jarał ojciec Jarał ja Jaraliśmy obydwaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.