Park, ławeczka, wokół stare drzewa Księżyca srebrny blask jej włosy muska W sercu miłość rzewne tango śpiewa A wkoło deszczyk do taktu pluska
Cóż znaczy słota, gdyśmy tak przy sobie blisko Gdy oczy płoną, nęci słodki grzech
Właśnie ma mi wyznać wreszcie wszystko I nagle halo, stop, ach, co za pech
A psik! Na zdrowie! No masz ci los A psia! Na zdrowie! Przeklęty nos A psik! Na zdrowie! A niech to szlag A psik! Któż widział tak nie w porę
A psik! Na zdrowie! Już sił mi brak A psik! A dobrze mi tak A psik! Albowiem A psik! Panowie A psik! Na zdrowie O jej
Gdzieś w poezji pokutuje złota Spowita w welon mgły pogodna jesień Proza życia, to kałuże błota A przecież błoto, to wróg uniesień
To przecież straszne, najstraszniejsze w życiu chwile Gdy czas wyznania wreszcie nadszedł już
Gdy na usta słów się ciśnie tyle Chcesz wypowiedzieć je i ani ruszTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.