Szary poranek czarny but pogoda nadaje niewdzięcznie jeden przystanek windą w dół melduję się w piekle a jednak to był sen jednak nic nie stało się chociaż noc się stała dniem znowu wstaję za wcześnie udaję, że nie śpię
Tyle spraw tyle zwykłych nas stany, które każdy z nas chciałby móc wyrzucić nie kłócić się z byle kim o punkt widzenia
tyle spraw mało zwykłych nas pomyśl, który to już raz brak ci zaufania do twierdzenia jeśli kochasz to się wszystko zmienia
Już pies czasem wierniej spogląda na parę oczywistych prawd nie szczeka wciąż bez sensu o poglądach nie karmi się kramą mas
Tyle spraw tyle zwykłych nas stany, które każdy z nas chciałby móc wyrzucić nie kłócić się z byle kim o punkt widzenia
tyle spraw mało zwykłych nas pomyśl, który to już raz brak ci zaufania do twierdzenia jeśli kochasz to się wszystko zmienia
Choć czasem skoczyć może znaczyć tylko jedno Nie na głęboką wodę ale głową w dół Nie ma co gadać kiedy wody w ustach pełno Lepiej wykrzyczeć zamiast walić głową w mur Lepiej się wydrzeć zamiast zedrzeć gładką skórę I dyplomację olać wykuć kilka dziur Na wdechu przekłuć balon co unosi absurd w górę I wreszcie święty spokój ściągnąć prosto z nieba w dół
Tyle spraw tyle zwykłych nas stany, które każdy z nas chciałby móc wyrzucić nie kłócić się z byle kim o punkt widzenia
tyle spraw mało zwykłych nas pomyśl, który to już raz brak ci zaufania do twierdzenia jeśli kochasz to się wszystko zmieniaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.