Od dawien dawna, wiek po wieku Po dzis dzien katolickie swiatynie Przybytki sodomy, lubiezy siedziba Rozpusty domu, burdele wszechczasow.
I gdzie twa cnota, powsciagliwosc twa Kaplanie cielesnych rozkoszy glodny. I gdzie swietosci twe, moralnosc szerzona W aktach i podaniach rodzimowiercow twych.
Kwintesencja obludy dwulicowych zmij Co w lico cie zwodza za dnia A w nocy zanurzaja sie w szalenstwo Patologicznej uciechy dla ciala.
Dobrem ty nie jestes i cnota zaprawde, Gdy zanurzasz czlona swego w pochwie Naloznic swych.
I nogi swe rozwieraja gdy tego pragniesz Gnijacy kaplanie zabobonnego ludu. Niegdys siostry twe, poslanki twe krzyzem Masturbuja sie i za dobra naturalne oddawaly Ciala swe w domach lubiezy.
I gdzie te powolanie wasze i wartosci Tak misternie szerzone od lat. Wy niczym innym jak istota plagi Ludzkosci tego swiata jestescie. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|