Jadę od Krakowa, cztery pary koni Dziewczyna mnie woła, bym przyjechał do niej
2x Na ganeczku stała i na mnie wołała, jeszczem z konia nie zszedł już mi buzi dała.
Koniki napoić, dać im trochę siana A potem z dziewczyną, do białego rana
2x Słoneczko nam rano zza lasu wychodzi, A dziewczyna na mój wyjazd się nie godzi.
Jak na krakowiaka, dość honoru miałem No i parę nocek, tak przefiglowałem
2x Został bym i dłużej, nie było tematu Ale przyszły teściu dał mi do wiwatu.
Wracam do Krakowa, już tego nie zmienie Zostały mi tylko dwie puste kieszenie
2x Koniec tej narciarki, przyrzekam wa szczerze Już mnie żadna na to więcej nie nabierze. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|