Niech pan posłucha mnie, bo ja o jasność dbam I jadę teraz ja do wsi Czerwona Czapa, I z bandytyzmem już skończyłem, mówię wam, I wszystko klawo, tylko wyszła z tego draka. Bo z bandytyzmem ja skończyłem, mówię wam, I wszystko klawo, tylko wyszła z tego draka.
A było tak: bawiłem niedaleko stąd I gryzłem pączka, patrząc z chucią na dziewczątka, I nagle typek ten pojawił się jak trąd, I krzyczy: „Ej, frajerze, pożycz mi dziesiątka!” Tak swołocz do mnie zaciąga, no... I krzyczy: „Ej, frajerze, pożycz mi dziesiątka!”
Wnet zakipiałem cały z tych moralnych strat, Chciałem od razu jego rąbnąć w głupią pałę, Lecz tolerancji nas uczono tyle lat, Więc nie rąbnąłem, nawet majchra nie szukałem. Bo tolerancji nas uczono tyle lat, Więc nie rąbnąłem, nawet majchra nie szukałem.
A żeby państwo o tym typku miało sąd: To był to gigant z tych olbrzymów-pasożytów, Że gdyby go postawić nocą dupą w kąt, To masz wrażenie, że stoi dwóch bandytów. Gdyby go postawić w nocy dupą w kąt, To masz wrażenie, że stoi dwóch bandytów.
A frajer ten, chociaż z natury brudny pies, Kastetem zaczął mi majstrować przy tchawicy, Tu tolerancji mojej długiej nadszedł kres I jestem tutaj, a ten frajer jest w kostnicy! Ha, ha, ha... I jestem tutaj, a ten frajer jest w kostnicy! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.