To nie do wiary, że niedawno co dzień jeszcze w słuchawce głos: „Dziś znowu śniłem, że cię pieszczę”. Gdy zaś odszeptywałam, że na jawie wolę, ty w krzyk: „Więc wsiadaj w taxi, już się golę!”.
Tak jeszcze wczoraj odpowiedziałbyś, tak jeszcze wczoraj, bo już dziś…
Dziś golisz się nie dla mnie dwa razy aż, nie dla mnie tak starannie wygalasz twarz. I nie dla mnie lawendą lica pachnieć twe będą, i nie mnie do obłędu je wąchać dasz.
Bo golisz się nie dla mnie z zapartym tchem, o innej myślisz pannie, spieniając krem. To dla tamtej podgalasz baczki w skos, by rozpalać zmysły w niej, nim ją skalasz, jak kiedyś mnie.
Atoli pomyśl sobie przy tym chociaż to, że jest ktoś, kto już bez baczków twoich żyć nie może. Boże!
On tam już tamtą tuli, mój pan i król, lecz drogo mi zabuli za serca ból! Tul ją, tul jak najczęściej, aż się do cna wycieńczysz, a przed każdym posięściem gól, gól się, gól!
Bo może kiedyś dłoń osłabła drgnie na chwilę, akurat kiedy w handlu zbraknie silver żylet. Więc starą zardzewiałą sam się w grdykę zatniesz, akurat gdy ałunu w sklepach zbraknie.
Ja wtedy za telefon chyżo — łap, a tam twej krwi szmer lubej — kap, kap, kap…
Lecz jeśli ty przytomnie, choć resztką sił, jak dawniej szepniesz do mnie, żeś o mnie śnił, i „Wsiądź w taxi!” powiesz, to znów zmącisz mi w głowie, zjawię się z pogotowiem i będziesz żył.
I odtąd już do woli mnie będziesz mieć, już byś się dla mnie golił, nie będę chcieć. Gdy do swego znów gniazdka będziesz wzywać mnie łaskaw, to się nie gól, zarastaj, zapuszczaj szczeć.
A zarastając, pomyśl sobie tylko to, że jest pierś, na której zarost zawsze złożyć możesz. Boże!
Kto tam tak ciężko dysze: to ty, ach, ty? Lecz czemu coraz ciszej? Bo z ostrzem w grdy- ce… Więc tak jak wyśniłam, błaga, żebym przybyła, bo krew z niego upływa, więc biegnę już…
Po wieniec z róż!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.