Mediolan czy Radio Toulouse, Budapeszt czy Radio Paris, Gdzie gałkę przekręcę, to już, To już melodyjka ta brzmi.
Jak mogę, tak przed nią się bronię, A ona nie daje mi żyć. Też sobie znaleźli canzonę! Posłuchaj sam, nie ma w tym nic, Tyle że przyczepia się...
Padam, padam, padam... Śpiewać muszę, czy chcę, czy też nie. Padam, padam, padam... Już od rana tym zadręczam się. Padam, padam, padam... Ty się nie złość, ja winę swą znam. Ale co ja poradzę, jak przestać mam? Padam... Cóż robić? Padam...
Choć nie znam piosenki tej słów, Wciąż nucę ją przez cały dzień. Zasypiam i wstaję, i znów, I znów chodzi za mną jak cień.
Na miasto wyjść - jedyna rada, A tu, jak na złość, pada deszcz. Więc proszę go, żeby nie padał: "Nie padaj, chcę uciec stąd gdzieś". Na to mi powiada deszcz...
Padam, padam, padam... Padać muszę, czy chcę, czy też nie. Padam, padam, padam... Na trzy pas kropelkami we mgle. Padam, padam, padam... Ty się nie złość, ja winę swą znam. Ale co ja poradzę, jak przestać mam? Padam... Cóż robić? Padam...